Z głową w chmurach
- szalonawiewiora

- 10 sie
- 2 minut(y) czytania
Wiecie... dużo ostatnio myślę. Już dawno nie byłam tak oderwana od rzeczywistości jak przez ostatnie tygodnie.
Dlatego dzisiaj chciałam zabrać Was w podróż w głąb samej siebie.
Wow! Naprawdę dawno tego nie robiłam, ale spróbujmy.
Swoją drogą to zabawne, że stworzyłam tego bloga jako formę pamiętnika i możliwość przelania na papier moich rozproszonych myśli, żeby ułożyć je jakoś w całość, a teraz gdy przychodzi co do czego i naprawdę mam się podzielić swoimi przemyśleniami to się wstydzę.
Jakby nie było to minęło sporo czasu od ostatniego razu, kiedy postanowiłam się otworzyć.
Dzisiejszym tematem przewodnim będzie... świat, bo podczas moich ostatnich podróży samolotem, jeszcze bardziej się w nim zakochałam.
Uwielbiam latać i zawsze jak jadę na lotnisko to czuję jak podnoszą się u mnie pokłady pozytywnej energii. Przynajmniej tak było dawniej.
Ostatnio zauważyłam jednak, że przestało być to dla mnie wyjątkowe.
Samolot stał się dla mnie zwykłym środkiem transportu, który przenosi mnie z punktu a do punktu b.
Niedługo później dostrzegłam, że nowe miejsca, które odwiedzam są po prostu kolejnymi bardziej lub mniej ciekawymi krajobrazami w moim życiu.
Coś co do tej pory było dla mnie zupełnie wyjątkowe, stało się zwykłą codziennością bez tego "czegoś".
Okazało się, że w pędzie świata i życia oraz ciągłą pogonią za znalezieniem czegoś więcej, totalnie się zgubiłam.
Uświadomiłam sobie to dopiero, kiedy leciałam do Polski wieczorową porą.
Zawsze latam przy oknie, bo lubię podziwiać widoki z góry, więc jak za każdym razem, przybliżyłam twarz do okna, żeby przez nie wyjrzeć.
Zachodziło akurat słońce. Z jednej strony widziałam jeszcze jasne niebo, z drugiej zaś... świat pogrążający się w ciemnościach.
Głęboko mnie to dotknęło.
Już dawno nic mną tak nie wstrząsnęło jak ten widok. Pozwoliło mi się to wreszcie na chwilę zatrzymać.
Ciągłym chodzeniem do pracy i ogarnianiem domu w kółko, przetrwaniem od wakacji do wakacji... totalnie przestałam... żyć.
Straciłam to na czym zawsze najbardziej mi zależało - wyjątkowość świata i naszego jestestwa.
A tylko spójrzcie w jakim niezwykłym miejscu przyszło nam być.

I wiecie co... przez długi czas miałam do siebie zarzut, że zamiast twardo stąpać po ziemi, to moja głowa wędruje w chmurach...
Ale ja naprawdę wolę patrzeć przez różowe okulary i doceniać piękno w każdym szczególe, bo jakby nie było... życie mamy tylko jedno.
I najważniejsze są tylko nasze wspomnienia oraz piękne chwile. To zostanie z nami do końca ❤️
Dlatego zatrzymujcie się każdego dnia chociaż na 5 minut i doceniajcie co macie!







Komentarze