Wyspiarskie przygody
- szalonawiewiora

- 2 lis
- 4 minut(y) czytania
Wreszcie znalazłam chwilę, żeby napisać nowy tekst (a wierzcie mi, mam ostatnio problem z wolnym czasem), dlatego dzisiaj zabieram Was w podróż na cztery greckie wyspy 😊
Znajdują się one w okolicy Aten i bardzo łatwo jest się na nie dostać.
W pierwszy dzień naszej greckiej przygody postanowiliśmy skorzystać z dostępnych w Internecie wycieczek zorganizowanych i wybraliśmy się na całodniową wyprawę łodzią.
I pomijając fakt, że trzeba wstać bladym świtem, żeby dostać się do portu na czas to totalnie polecam tego typu atrakcję. Plus to tego jest taki, że widok z rana również robi robotę.

Dzięki temu mieliśmy okazję zobaczyć Hydrę, Poros oraz Eginę. Na każdej z wysp spędziliśmy od 1 do 2 godzin, więc trudno byłoby nam zwiedzić całość, ale wystarczyło to na najważniejsze punkty.
Najpierw popłynęliśmy na najbardziej oddaloną - Hydrę. Muszę przyznać, że od razu się w niej zakochałam. Powiedziałam też sobie, że jeśli kiedykolwiek pojadę jeszcze do Grecji to koniecznie muszę wybrać się tam na jakieś dwa dni.

Przepiękna XIX-wieczna zabudowa (oraz starsza), a także krystalicznie czysta woda robią niesamowitą robotę. Uwielbiam takie miejscówki.
Dodatkowo to jedyne miejsce, w którym nie używa się samochodów. Do transportu towarów wykorzystywane są osły, konie i muły.

Widoki były wprost malownicze. I nie wiem czy wiecie, ale ja bardzo lubię robić zdjęcia naturze. Jeśli tylko jakieś miejsce przykuje moją uwagę to nie ma opcji, że odejdę bez foteczki. Na Hydrze zatrzymywałam się dosłownie co pięć sekund.
Potem udaliśmy się na Poros. To mała wysepka, więc na niej spędziliśmy tylko jakieś 45 minut. Jednak w zupełności wystarczyło to na spacer wzdłuż portu i zjedzenie pysznych lodów.
Na koniec czekała na nas Egina. Wyspa ta słynie z uprawy pistacji. Są one wyjątkowe przez fakt, że uprawia się je na glebie wulkanicznej. Na miejscu można kupić je w naturalnej postaci, ale także jako alkohole, słodycze, czy przetwory. Są naprawdę wyśmienite.

Ale to nie wszystko co to miejsce ma do zaoferowania. Podczas wycieczki autokarowej (wykupionej jako dodatkowa atrakcja podczas rejsu) odwiedziliśmy starożytną świątynię bogini Aphaia. Była ona czczona głównie właśnie na tej wyspie.
Muszę przyznać, że budowla zachowała się naprawdę nieźle.
Świątynia znajduję się na samym szczycie wyspy, dlatego nie tylko ona robi tutaj za atrakcję. Widoki z góry zapierają dech w piersiach.


Potem pojechaliśmy do prawosławnego kościoła św. Nektariusza. Jest to jeden z najbardziej znanych greckich świętych i każdy Grek chce odwiedzić to miejsce chociaż raz.

Żeby wejść do środka każda kobieta musiała założyć długą spódnicę. Były one dostępne na miejscu i rozdawane turystkom. Dzięki temu nawet bez przygotowania mogłam zobaczyć bogate drewniane wnętrze połączone z elementami złota oraz malowane sufity.
Muszę przyznać, że cieszę się, że zdecydowaliśmy się na tę dodatkową wycieczkę będąc na ostatniej z wysp. Dzięki temu, zobaczyłam piękne, historyczne miejsca, a dodatkowo za sprawą przewodnika mogłam dowiedzieć się kilku ciekawostek na temat greckiej kultury.
Ogólnie mogę gorąco polecić taki całodniowy rejs statkiem. To nie tylko płynięcie od portu do portu, ale również moc atrakcji podczas morskiej żeglugi.

Na statku dostępny był bar, jedzonko jak również muzyka na żywo, a podczas drogi powrotnej przygotowano dla nas pokaz tańca, z różnych greckich regionów.

Do Aten wróciliśmy późno. Byliśmy potwornie zmęczeni, ale też bardzo zadowoleni.
Z racji na to, że w stolicy Grecji byliśmy dopiero wieczorem, na wspaniałe zakończenie wyprawy, przywitał nas widok zachodzącego słońca.

To jednak nie koniec mojej dzisiejszej opowieści, bo mam Wam do przedstawienia jeszcze jedną wyspę, na którą popłynęliśmy na zakończenie naszego pobytu w tym kraju.
Swoją drogą to dopiero teraz uświadomiłam sobie, że nieświadomie zaczęliśmy i skończyliśmy naszą podróż wyspami 🤣
Wracając jednak do tematu...
Po intensywnym kilkudniowym zwiedzaniu postanowiliśmy, że ostatni dzień spędzimy na relaksie i opalanku.
Dlatego niewiele myśląc, kupiliśmy bilety na prom i wyruszyliśmy na kolejną morską przygodę.

Zupełnie przez przypadek trafiliśmy do jednego z najpiękniejszych miasteczek jakie miałam okazję zobaczyć.
Serifos to malutka wyspa w odległości jakichś dwóch godzin promem od Aten. Nie ma tam tłumów, pośpiechu i chaosu. Dlatego idealnie nadaje się na wypoczynek.
Centrum miasta znajduje się na samym szczycie, więc jeśli chcecie się tam dostać to musicie wspinać się pod górę lub wziąć autobus. Biorąc pod uwagę cel naszej wyprawy, my zdecydowaliśmy się na tę drugą opcję.
Szacun dla kierowcy, który świetnie lawirował pomiędzy wąskimi zakrętami, a my mogliśmy od samego początku napawać się widokami.
Gdy już znaleźliśmy się na górze, sprawdziliśmy jeszcze rozkład jazdy autobusu, żebyśmy mogli jakoś zjechać na dół i ruszyliśmy na podbój miasta.

Te wąskie uliczki, białe budowle i kolorowe kwiaty totalnie mnie kupiły. Nie wspominając już o widoku na port, do którego przypłynęliśmy.

Byliśmy tam dosłownie godzinę. To naprawdę malutka miejscowość, więc po krótkim spacerze nie mieliśmy już za dużo to zrobienia.
Dlatego też po krótkim napawaniu się widokami postanowiliśmy zjechać na dół.
W tym miejscu zaznaczę jeszcze, że po jakichś siedmiu godzinach od przypłynięcia, musieliśmy znów dostać się na prom. Inaczej czekało nas spędzenie nocy na wyspie, a na to nie mogliśmy sobie pozwolić.
Żeby zaoszczędzić czas, będąc jeszcze na górze wybraliśmy również plażę, na którą chcieliśmy się dostać.
To był strzał w dziesiątkę.

Pożegnaliśmy Serifos wypoczęci i pełni pozytywnej energii.


Wracając do Aten promem padliśmy ze zmęczenia i usnęliśmy w promieniach zachodzącego słońca...

Na zakończenie gorąco polecam Wam odwiedzić chociaż jedną lub dwie wyspy, jeśli zdecydujecie się na podróż po greckim lądzie. Każde z miejsc jest wyjątkowe i ma coś zupełnie innego do zaoferowania.
Łączy je jednak jedna wspólna cecha - pozytywny klimat. Możecie tam naprawdę nieźle naładować baterie.
Tymczasem życzę Wam udanego tygodnia i do zobaczenia za tydzień ❤️


































































Komentarze