W pogoni za marzeniem
- szalonawiewiora

- 2 gru 2019
- 2 minut(y) czytania
Jak już część z Was wie, od dziecka fascynowała mnie Japonia. Jej kultura, kuchnia i tradycje. Choć jeszcze nigdy tam nie byłam, to od zawsze pozostawało to moim marzeniem.
Pewnie niektórzy z Was mają podobnie. Często przyciąga nas to co nieznane i inne, a nie ukrywajmy... Kraj Kwitnącej Wiśni jest zupełnie odmienny od naszego.
Chociaż Japonia jest tak daleko, to staram się ją sobie przybliżyć i od czasu do czasu oglądam anime, słucham japońskich piosenek, czytam lub oglądam coś na temat tego państwa, chodzę po ulicach Krainy Wschodzącego Słońca przy pomocy Street View, a nawet próbuję tamtejszych dań jeśli tylko mam okazję. Czasem sama próbuję coś ugotować, a innym razem odwiedzam restauracje, które specjalizują się w kuchni japońskiej.
Szczególnie upodobałam sobie ramen. Dla tych, którzy nie wiedzą - wiele osób określa go mianem polskiego rosołu, tylko trochę bogatszego. Kilka razy zdarzyło mi się przygotować tę zupę w domu. Mnie smakowało, ale czy faktycznie choć trochę przybliżyłam się do odpowiedniego smaku? Tego nie wiem.
Ostatnim razem udało mi się też odwiedzić knajpkę serwującą ramen w Krakowie. Było przepyszne. Mój przyjaciel ma nosa do wynajdowania ciekawych miejsc z jedzeniem, więc znalazł i to. W Akita Ramen serwują kilka rodzajów tej zupy, w której składników nie brakuje.
Znajdziemy tam między innymi miso classic ramen podawane między innymi z boczkiem, kukurydzą, porem, dymką, jajkiem i oczywiście odpowiednim makaronem.

Jest też Tricity Ramen, które osobiście miałam okazję spróbować. Kurczak, jajko, glony, czerwona cebulka, czy imbir to tylko część składników, które przyczyniły się do świetnego smaku tego dania.

W ofercie jest również Akita Ramen (podawane także w wersji pikantnej), Tantan Beef Ramen oraz Vegan Classic.
Pierwszy raz w życiu spróbowałam tam też krewetek w tempurze. Jak dla mnie... bomba. Tak mi smakowały, że zapomniałam zrobić zdjęcia zanim je pochłonęłam. Wybaczcie.
Szczerze mogę Wam polecić tę knajpę. Ceny może kogoś na początku przerażą, bo za ramen musimy zapłacić około 30 złotych, ale za to dostajemy pełną michę jedzenia, którego ja nie mogłam dojeść do końca. Chociaż zostałam ostrzeżona, żeby nie jeść nic wcześniej, bo nie zmieszczę takiej porcji. Nawet bez zapełnienia wcześniej żołądka, trudno było mi wsunąć całość.

Oczywiście nie mam porównania z tym jak ramen smakuje naprawdę, ale staram się jak najlepiej przygotować do wyjazdu do Japonii, bo... być może moje marzenie spełni się już w przyszłym roku. Trzymajcie kciuki :)






Komentarze