top of page

Sentymentalna podróż do Brukseli!

  • Zdjęcie autora: szalonawiewiora
    szalonawiewiora
  • 29 wrz 2024
  • 3 minut(y) czytania

Zabieram Was dzisiaj w moją sentymentalną podróż do Belgii, a konkretnie do Brukseli.


Wybrałam się tam ostatnio po raz drugi w życiu podczas wizyty mojej mamy.

Miejsce to zawsze będzie dla mnie wyjątkowe, bo to właśnie tam spełniłam swoje marzenie o podróży samolotem.


Pracując jeszcze w Telewizji Świętokrzyskiej w Polsce miałam możliwość polecieć tam na kilka dni. Ciekawym doświadczeniem było więc dla mnie wrócić tam po 9 latach.


I ku mojemu zaskoczeniu... całkiem nieźle sprawdziłam się też w roli przewodnika. Zabrałam mamę i męża do większości miejsc, które odwiedziłam wcześniej.

Z tą różnicą, że poprzednim razem byłam tam w grudniu i wszystkie sklepy oraz ulice nawiązywały tematyką do świąt bożonarodzeniowych, a teraz przywitała nas łąka kwiatów. Było równie pięknie, ale jeśli kochacie magię świąt to gorąco polecam Wam wybrać się tam również pod koniec roku.

Dodatkowo tym razem wybraliśmy się samochodem. Z miejsca, w którym mieszkam w Holandii to tylko 1,5 godziny jazdy autem... więc sami rozumiecie :)


W tym miejscu zaznaczę, że zazwyczaj unikam jazdy po innych krajach swoim własnym środkiem transportu, ale z racji na fakt że przepisy są tam zbliżone do holenderskich, a informacje na znakach drogowych w miarę zrozumiałe ze względu na duże podobieństwa językowe to stwierdziłam, że warto spróbować.


I w tym miejscu mogę Wam polecić parkingi na obrzeżach miasta. Jest kilka darmowych, a dodatkowo znajdują się one przy wejściach do linii metra, więc dostanie się do samego centrum nie stanowi żadnego problemu. Czasem musicie poświęcić 10 - 15 minut waszego czasu na znalezienie wolnego miejsca, ale jak już Wam się uda to możecie zostawić tam samochód na cały dzień 😊


Centrum miasta nie jest duże, więc warto się po nim przespacerować. Zwłaszcza, że jest na co popatrzeć.

Poza przepięknym rynkiem głównym, czy słynną fontanną Manneken Pis (sikającego chłopca) czeka tam na Was także kilka innych ciekawych obiektów.

Osobiście jestem zakochana w katedrze świętego Michała i świętej Guduli.

Budynek robi niesamowite wrażenie już z zewnątrz, ale to nic w porównaniu z tym co zobaczycie dopiero kiedy wejdziecie do środka!

Wnętrze jest ogromne, a każdy zakątek bogato zdobiony.

Oczywiście musieliśmy sobie obowiązkowo zrobić tutaj foteczkę, bo całej naszej trójce obiekt bardzo się spodobał.

No dobra... lecąc dalej nie możemy pominąć tematyki jedzonka. Znajdziecie tam naprawdę wiele ciekawych knajpek. My postawiliśmy na przepyszne ciabaty.

Ale nie zapominajmy oczywiście o niesamowicie popularnych frytkach, ostrygach oraz mulach.


Aaa... no i belgijskim piwie. Ciekawą opcją jest deska z różnymi rodzajami i smakami do spróbowania. Występuje w 3 lub 4 rozmiarach - każda opcja różni się ilością serwowanych piw. My zdecydowaliśmy się na 6.

Na koniec, nawet pomimo braku miejsca musiały wjechać gofry. To też jest punkt obowiązkowy. W naszym przypadku dobraliśmy sobie do nich bubble tea.


Do momentu, w którym nie zaczęłam pisać tego tekstu nie uświadomiłam sobie ile rzeczy zmieniło się przez te 9 lat. Dopiero próba przelania na papier tej nostalgicznej podróży sprawiła, że naszło mnie na kilka refleksji, z którymi chciałabym się z Wami podzielić.


Po pierwsze niestety nie doceniam już tak bardzo tego co mam. Pamiętam jak piszczałam z radości na moją pierwszą podróż samolotem. Teraz stało się to dla mnie normą. I chociaż za każdym razem bardzo mnie to cieszy to przestało być to dla mnie wyjątkowe.


Po drugie nie patrzę już na nowe miejsca z taką pasją jak kiedyś. Teraz kiedy gdzieś jadę to często podziwiam architekturę oraz widoki, ale nie pochłaniam całą sobą tych przeżyć. Nie mam w sobie dziecięcej radości.


Po trzecie coraz trudniej znaleźć mi rzecz w życiu, która sprawi że będę z niecierpliwością na nią czekać. Wiecie.. ja generalnie mam głowę pełną marzeń i co chwila dorzucam do listy nowe, ale spełnianie ich nie sprawia mi takiej frajdy jak kiedyś. Mam gdzieś z tyłu głowy, że to tylko kwestia czasu... przez co nie jest to takie ekscytujące.


Jeśli liczyliście na pozytywną puentę to przepraszam.... ale jakoś mi nie wyszło 😒 Muszę jednak zaznaczyć, że mnie na sercu zrobiło się lepiej, dlatego dziękuję Wam za wysłuchanie ❤️


A dodatkowo wylanie moich żali natchnęło mnie do działania. Dlatego na moje zbliżające się 30-ste urodziny życzę sobie, żeby odnaleźć w sobie dziecko i na nowo nauczyć się radości z każdego dnia.


PS w przyszłym tygodniu tekstu nie będzie, bo będę rozkoszować się Paryżem! 😍


コメント


© 2019 by świat według rudej. Proudly created with Wix.com

bottom of page