Nostalgiczna podróż po Kioto
- szalonawiewiora
- 14 lip 2024
- 3 minut(y) czytania
Wracamy dzisiaj do tematu Japonii, bo co jak co, ale o Kioto naprawdę warto jest trochę opowiedzieć. I być może na początku byłam trochę rozczarowana, a także rozgoryczona, ale gdy teraz patrzę na zdjęcia z tego miasta to wracają do mnie same pozytywne wspomnienia.
Jak już wspominałam, jadąc do Kioto naprawdę chciałam poczuć ten wyjątkowy klimat i połączyć się z kulturą. Dlatego też zamiast na hotel postawiliśmy tutaj na tradycyjny japoński domek z "podłogowymi" łóżkami. Wbrew pozorom były one bardzo wygodne :)

Domek staraliśmy się wybrać w centrum, żeby w miarę łatwo dostać się do zabytków, a wierzcie mi... w Kioto jest ich od groma!
Pierwszym z nich, który udało nam się zobaczyć był zamek Nijo, który należy do pozostałości dawnego Kioto.

Niestety w środku nie można robić zdjęć, ale może to i lepiej, bo tygrysów to dawni Japończycy nie potrafili malować. Gdyby nie podpisy to nie wiedzielibyśmy co to za zwierzęta 😅
Niemniej sama budowla i otaczające ją ogrody też robiły wrażenie.
Dla pewności potwierdzę Wam nasze zadowolenie uśmiechniętymi buziami.

No dobra... lećmy dalej. Tym razem musicie się ze mną trochę powspinać, bo zdobycie Fushimi Inari-Taisha nie jest takie proste. Uprzedzając Wasze pytania: tak, doczołgaliśmy się na sam szczyt.

Sanktuarium to powstało na cześć bóstwa płodności, ryżu, rolnictwa i powodzenia. Jest uznawane za najważniejsze spośród ponad czterdziestu tysięcy chramów Inari w Japonii.

To teraz kilka zdjęć z naszej wędrówki. Widoki były naprawdę przepiękne i wynagradzały wspinaczkę po wielu... wielu... wielu schodach.
Po drodze spotkaliśmy kilka sklepików, w których można było kupić pamiątki i rzeczy związane z tą religią. Najbardziej zastanawiało mnie jak Ci sprzedawcy (najczęściej staruszkowie) wychodzili pod tę górę każdego dnia, żeby obsłużyć klientów.
W tym miejscu warto wspomnieć, że przy okazji naszej wizyty w sanktuarium natrafiliśmy na występ artystyczny.

Udało mi się nagrać krótkie wideo. Nie jest ono najlepszej jakości, ale chciałabym żebyście chociaż trochę poczuli ten klimat.
No dobra... to pożegnajmy Fushimi Inari-Taisha ponownie naszymi uśmiechniętymi buziami.

Pozwólcie, że teraz zabiorę was do Pałacu Cesarskiego.

Był on siedzibą cesarzy Japonii od połowy XIV wieku do 1868 roku. Żeby się tutaj dostać musicie przejść kontrolę bezpieczeństwa, a następnie dostajecie przepustkę.

Miejsce to jest często odwiedzane przez wycieczki szkolne, a uczniowie mogą na żywym przykładzie poznać historię swojego kraju.
Jak możecie zauważyć na zdjęciach w każdym z miejsc, które odwiedziliśmy ważną część stanowią ogrody. Japończycy naprawdę starali się (i do tej pory starają) żyć w zgodzie z naturą, dlatego gdy odwiedzacie zabytki lub po prostu chodzicie po mieście to możecie naprawdę wypocząć oddychając świeżym powietrzem. Trudno mi opisać to uczucie, ale ogarnia Was wewnętrzny spokój i zaczynacie czuć te harmonię.

Dobra to nie koniec naszej przygody, więc lećmy dalej.
Wybierzmy się razem do Złotego i Srebrnego Pawilonu.
Zacznijmy od Kinkaku-ji. Kompleks ten według oryginalnego zamysłu miał przywoływać raj na ziemi. Dlatego też cała architektura i ogrody skupiają się wokół położonego w centralnym punkcie Złotym Pawilonie.
Po śmierci właściciela, willa została przemieniona na świątynię zgodnie z jego ostatnią wolą. W 1994 roku obiekt ten został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO i od wielu lat cieszy się popularnością wśród turystów.

Ginkaku-ji została zbudowana na wzór Kinkaku-ji przez wnuka właściciela Złotego Pawilonu.

Również Srebrny Pawilon miał służyć jako odosobnione i spokojne miejsce do wypoczynku dla szoguna.
Co prawda budynek ten nie został pokryty srebrem ze względu na wybuch wojny, ale i tak cały obiekt daje niesamowity spokój i przyjemnie się po nim spaceruje.


Generalnie Kioto ma w sobie niesamowity urok. W całym mieście można znaleźć wiele ciekawych rzeźb, czy posągów, a zabytki czają się na każdym rogu.


W łatwy sposób dostaniecie się wszędzie autobusem, którego użycie nie jest skomplikowane. Wystarczy pobrać bilecik przy wejściu i zapłacić kierowcy przy wyjściu. Niektóre trasy mają stałe ceny. W tym przypadku wystarczy tylko zapłacić przy wyjściu bez pobierania biletu.

Chociaż ja dużo bardziej polecam Wam spacer, bo dzięki temu kto wie... może odkryjecie coś niespotykanego. Spójrzcie tylko na te uliczki, w różnych częściach miasta. Każda z nich jest piękna na swój wyjątkowy sposób.
Niesamowicie było usiąść wieczorem nad rzeką Kamo, żeby nacieszyć się tymi wakacjami i pomyśleć, jakie to nieprawdopodobne być w tym miejscu. Poczułam się tam bardzo nostalgicznie wciąż nie mogąc uwierzyć, że udało mi się dotrzeć do Japonii.

Dlatego wierzcie w siebie i spełniajcie marzenia. Te wspomnienia oraz przeżycia zostaną z Wami na całe życie.
Commenti