top of page

Bo życie to podróż przez marzenia...

  • Zdjęcie autora: szalonawiewiora
    szalonawiewiora
  • 29 cze
  • 3 minut(y) czytania

Jakiś czas temu wybraliśmy się na urlop do Polski.


Wiecie.. taki typowy wypoczynek w swoim ojczystym kraju - ogarnięcie spraw, dentysty i spotkania z rodziną i znajomymi 🤣


Niemniej tym razem naprawdę chciałam spotkać się z bliskimi, bo trochę mnie na miejscu nie było.


Uznałam też, że co jak co, ale musimy mieć trochę rozrywki, żeby nie wyszło jak zawsze, dlatego powiedzieliśmy sobie z mężem, że koniecznie trzeba będzie zrobić coś fajnego na tym wyjeździe.


Nie spodziewałam się jednak, że aż tyle tego będzie.


Muszę przyznać, że to był jeden z bardziej intensywnych, ale i udanych urlopów w Polsce, a dodatkowo zupełnie niespodziewanie udało mi się odhaczyć kolejną rzecz na liście marzeń do spełnienia. Ale o tym za chwilę... muszę Was najpierw potrzymać trochę w niepewności 😉

ree

Cieszę się, że wreszcie spotkałam się z przyjaciółką, bo dawno nie miałyśmy takiej okazji. Zupełnie spontanicznie zaplanowałyśmy spotkanie ponad 100 kilometrów od domów, byleby się tylko zobaczyć 😍


Udało nam się też jechać do Kielc na ramen z moją mamą, siostrzenicą i mężem. Ku mojemu zdziwieniu jest tam naprawdę kilka ciekawych miejscówek z jedzeniem.

Wybaczcie, ale byłam tak głodna, że nawet nie pomyślałam, żeby zrobić zdjęcie zupy, czy pierożków gyoza, które zamówiliśmy.


Mój zmysł fotografa jedzeniowego uruchomił się dopiero w momencie, w którym na stół wjechały desery.



ree

Ja zamówiłam sobie klasyczne mochi z nadzieniem z czerwonej fasoli.


Cała reszta postawiła natomiast na mochi z dodatkiem lodów o różnych smakach.


Z doświadczenia wiem, że nie wszystkim podchodzi taka forma słodyczy, więc musicie sami spróbować.


Ja lubię ten deser w każdej postaci, więc mogę zarekomendować obydwie wersje.







Jak już w temacie Azji jesteśmy to podczas wizyty w Polsce nie zabrało też bubble tea.

ree

Nie mogłam sobie również odmówić zdjęcia z pandą, bo ta kawiarnia (mogę to tak nazwać?) miała naprawdę uroczy klimacik.

ree

Podczas naszego wyjazdu poszliśmy też z Michałem i ze szwagrem na zapiekankę polecaną przez Książula w Limanowej. Była całkiem niezła. Jedną wzięliśmy z salami, a drugą klasyczną. Ja osobiście następnym razem wybrałabym klatyka, ale myślę że ta druga też znajdzie swoich fanów.

ree
ree

Nie zabrakło też dużego, rodzinnego grilla. W tym miejscu warto wspomnieć, że za każdym razem gdy pojawiam się w Polsce to zwołuję zjazd rodzinny i urządzam jakąś imprezę, ale do tamtego momentu nawet nie przeszło mi przez myśl, że tak bardzo brakowało mi takiego luźnego spotkania w gronie domowników. Śmiechów nie było końca. No i oczywiście pysznego jedzonka.

ree

ree

Wybraliśmy się też z Michałem do Skansenu w Tokarni na 9. już edycję "Świętokrzyskiego Festiwalu Smaków", którego trzecią odsłonę miałam okazję prowadzić kilka lat temu, jeszcze za czasów kiedy pracowałam w kieleckich mediach.

ree

Na miejscu nie mogliśmy sobie odmówić spróbowania tradycyjnych, polskich potraw w różnych odsłonach. Co jak co, ale stęskniliśmy się za naszą kuchnią...

Aaaa... i tak się składa, że w tym roku mija 5 lat od naszego ślubu, więc przy okazji strzeliliśmy sobie foteczkę pod kościołem, w którym odbyła się uroczystość.

ree

Dobra, a teraz moment, na który wszyscy czekali!


Werble proszę!


Nigdy w życiu nie spodziewałam się, że właśnie na Festynie rodzinnym (wiecie, takim jakie często organizowane są na wioskach) spełnię swoje marzenie o locie helikopterem!

ree

Znamy się już trochę, więc pewnie wiecie, że kocham latać, a tym śmigłowcem jeszcze nigdy nie miałam okazji.

ree

Ale od początku, bo to ciekawa historia.


Będąc na weekend u rodziców Michała postanowiliśmy, że pójdziemy na festyn rodzinny, bo akurat był tam organizowany.


Najpierw poszliśmy do Laskowej, z której pochodzi mój mąż. Tam obejrzeliśmy przedstawienie w wykonaniu Koła Gospodyń Wiejskich i posiedzieliśmy trochę, ale że trochę brakowało nam tam rozrywek, więc postanowiliśmy przenieść się do miejscowości obok - Żegocina.

ree

Tam odbywał się finał całego wydarzenia, bo generalnie to festyn został zorganizowany przez 3 gminy, które zbierały pieniądze na chore dzieciaki mieszkające na tamtym terenie.


A że cel był szczytny to chętnie dorzuciliśmy naszą cegiełkę do przedsięwzięcia.


Będąc na miejscu zobaczyliśmy śmigłowiec latający nad miejscowością. Jak gdyby nigdy nic powiedzieliśmy sobie, że fajnie byłoby się nim przelecieć. Chwilę później okazało się, że jest taka możliwość.


Czym prędzej udaliśmy się na miejsce zapisu i ewidentnie atrakcja ta była nam pisana, bo nasza grupa była ostatnią, którą przyjęli.


Dzięki temu trafiliśmy na zachód słońca. Patrzcie tylko na te widoki!

Mam dla Was też filmiki. I z góry... bardzo przepraszam za jakość, ale ważne że są, prawda? 😁

I na koniec.... szczęśliwa Dorotka!

A teraz idźmy i spełniajmy marzenia, bo to najlepsza rzecz jaką mamy w życiu! ❤️

Komentarze


© 2019 by świat według rudej. Proudly created with Wix.com

bottom of page